sobota, 29 grudnia 2018

VALLADOLID: SAN GREGORIO, FASADA w STYLU PLATERESCO


O stylu plateresco pisałam już przy okazji relacji z Salamanki. Jeśli komuś spodobało się dekoracyjne szaleństwo widoczne na fasadzie Uniwersytetu [klik] w tym mieście to koniecznie musi odwiedzić Valladolid, gdzie można nasycić oczy aż dwoma budynkami w stylu izabelińskim, który jest pokrewny plateresco. Szczerze mówiąc, jeśli nie jesteś historykiem sztuki, to pewnie nie zauważysz różnicy :-) Polska Wikipedia, a nawet blogi specjalistów podają kolegium w Valladolid jako przykład obu styli. 

Pierwszym budynkiem, który zobaczyliśmy było Colegio de San Gregorio. Jego fasada to majstersztyk, na który można by patrzeć godzinami, gdyby tak długie zadzieranie głowy do góry nie kończyło się bólem szyi :-) Kolegium zostało założone przez biskupa Alonso de Burgos, a po jego śmierci patronat przejęła sama królowa Izabela I. Początek budowy nastąpił w roku 1488 roku, a jego zakończenie … dokładnie nie wiadomo kiedy. Spotkałam kilka wersji, od 1492, przez 1505 po 1524, kiedy to kompleks został rozbudowany. Nie zachowała się także dokumentacja, więc nie do końca wiadomo jacy architekci i rzeźbiarze tworzyli Colegio, choć nie przeszkadza to w wymienianiu największych artystów tamtych czasów jak Gil de Siloe, który właśnie miał być autorem rewelacyjnej fasady.

Kolegium przeszło wiele zawirowań historii- było min. Koszarami dla wojsk Napoleona, a potem więzieniem czy szkołą dla nauczycieli. Oczywiście te burzliwe koleje losu nie obchodziły się z budynkiem łaskawie. Kiedy w 1884 r został on uznany za zabytek narodowy był pozbawiony dachu. Na szczęście odbudowa i rekonstrukcje przywróciły dawną świetność i dziś może cieszyć oczy fanów architektury. 

Pierwsze spojrzenie na fasadę- wrażenie potężnego chaosu, z którego wyróżniają się potężne sylwetki lwów.





Herb pary królewskiej- Izabeli I oraz Ferdynanda II. Na dole drzewo życia z puttami [dzieci] oraz owocami granatu. Granat jest symbolem Granady, która została odbita z rąk muzułmanów w roku 1492, stąd podejrzenie, że ta część została wykonana już po podboju tego miasta.





Czy na dole po lewej stronie jeden „aniołek” łoi skórę drugiemu?




Po obu stronach herbu widnieją strażnicy czy heroldowie. W nadzwyczaj krótkich tunikach ;-)



Na tunikach oczywiście obowiązkowo herby dynastii.




Zwracają też uwagę buty- rodzaj obcisłych kozaków sięgających aż za kolana. 



Wejście do Colegio jest flankowane przez 8 owłosionych na całym ciele ludzi, uzbrojonych i posiadających zagadkowe tarcze z wizerunkiem twarzy- maski- maszkarona. Do dziś trwają spekulacje cóż za symbole kryją się za tymi zagadkowymi postaciami. Dzicy ludzie jako uosobienie kontaktu z Naturą- nieskażeni i czyści, a więc odporni na pokusy złego, co czyniło z nich idealnych strażników. Spotkałam się też ze stwierdzeniem, że wizerunki na tarczach mają związek z Egidą bogini Ateny czyli tarczy, na której umieszczono głowę Meduzy.





Na kolejnym poziomi stoją już tradycyjni strażnicy- rycerze.





Najwyżej można dojrzeć, najlepiej za pomocą zooma, Jezusa.



Spojrzenie na fasadę od dołu.



I jeszcze kilka aniołków ukrytych w gęstej, wijącej się roślinności.




Co jeszcze spodobało nam się w Valladolid? Zaskakujące, ale … murale!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz