piątek, 29 grudnia 2017

RZYM: SANT'ANDREA della VALLE czyli HISTORIA SAMOTNEGO ANIOŁA



Po obejrzeniu barokowej perełki, jaką bez wątpienia jest chiesa di San Ivo [TUTAJ], poszliśmy dalej Corso del Rinascimento aż do kolejnego kościoła. Chiesa di Sant’Andrea della Valle też jest świątynią barokową, ale pomiędzy oglądanym przed chwilą dziełem Borrominiego a nim widać ogromną różnicę. Sant’Andrea wygląda … normalniej J Fasada jest prostsza, bez wklęsłości i wypukłości oraz mniej dekoracyjna. I właśnie owa fasada kryje w sobie ciekawostkę, która obrosła legendą. Ale o tym za chwilę.

Historia kościoła jest dość zawiła, wystarczy wspomnieć, że zakon teatynów budował go od roku 1591 aż do 1650, w którym został poświęcony, ale nadal nie miał fasady! Ta została ukończona dopiero 16 lat później przez Carlo Rainaldiego. Teatyni mieli po prostu problemy finansowe i w całości polegali na bogatych darczyńcach. Udawało im się znajdować wysoko postawionych protektorów: wpierw kardynała Alfonsa Gesualda, a potem również kardynała Alessandra Perretiego di Montalto [przy okazji siostrzeniec papieża Sykstusa V], który przeznaczył na budowę aż 150 tysięcy sztuk złota co pozwoliło na ambitne plany. Niestety zatrudnienie Carlo Moderno i zaprojektowana przez niego min. ogromna kopuła oraz bogate wnętrze wyczerpały nawet tak ogromną kwotę. Kolejnym donatorem został  kardynał Francesco Peretti oraz papież Aleksander VII. Herby fundatorów zostały wkomponowane w fasadę Andrea della Valle.

Nad wejściem dwie postacie, personifikacje Sprawiedliwości i Dobroczynności, trzymają herb Perettiego di Montalto przedstawiający lwa z szarfą. 


Wyżej, na gzymsie widać inskrypcję dedykowaną Aleksandrowi VII. Dodatkowo jego herb Chiagi [sześć gór, gwiazdę i dąb] jest trzymany przez dwa anioły w zwieńczeniu fasady, a „szyszki” zdobią też elewację w miejscu, gdzie stoją anioły…. to znaczy jeden anioł! I tutaj czas na legendę mówiącą, że Ecole Ferrata po wyrzeźbieniu pierwszego z zamówionych posągów miał wysłuchać ostrej krytyki właśnie od papieża Aleksandra VII, któremu nie podobały się min. skrzydła anioła- były za duże, nieproporcjonalne i nie pasujące do budowli. Na co rozeźlony artysta odpowiedział, że jak chce drugiego anioła to musi wyrzeźbić sobie sam! Obraził się i był nieprzejednany….. Nie warto zadzierać z krewkimi artystami, nawet jeśli się jest papieżem! ;-)





Niestety jest to znów historyjka, która prawdopodobnie nie jest prawdziwa. Istnieje wygrawerowany przez Giuseppe Vasi wizerunek kościoła z XVIII wieku, na którym widać drugiego anioła oraz posągi w aktualnie pustych niszach poniżej. Alternatywna teoria głosi, że pechowym zakonnikom zabrakło pieniędzy na wszystkie posągi, więc wykonano je ze stiuku, który w XIX wieku uległ rozpadowi.

Jak dla mnie ten anioł jest przepiękny i szczerze mówiąc chciałam zobaczyć Andrea della Valle właśnie ze względu na niego! Niestety do wnętrza się nie dostałam, gdyż trafiłam na sjestę, cóż- może innym razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz