Neapol ma ugruntowaną renomę miasta trudnego do polubienia ze
względu na hałas i odczucia wizualne i estetyczne. Faktem jest, że daleko mu do
wymuskanej piękności, a czystość też pozostawia do życzenia, ale na pewno nie można
zapomnieć ani na chwilę, że to miasto ŻYJE! Jednym z objawów życia i chęci
wyrażenia siebie przez impulsywnych mieszkańców jest street art. W Neapolu raczej
nie nastawiałabym się na wielkie, dopracowane murale- choć i takie znalazłam.
W centrum największe murale ozdabiają rolety i drzwi sklepów pełniąc przy tym role reklamy. Jednak większość to pośpiesznie nabazgrane rysunki czy wlepki, niewielkie lub średniej wielkości, czasem zaangażowane politycznie. I trzeba wchodzić w boczne, wąskie uliczki, gdzie nagle nie ma ludzi, ale za to mnóstwo street artu, w stylu neapolitańskim czyli nieuładzony, często bez finezji albo dziwny, zaskakujący. Mam wrażenie, że tutaj pełni on w o wiele większym stopni funkcję "głosu ludu" niż artystyczną, w przeciwieństwie do miast zachodniej Europy, gdzie murale są często sponsorowane przez władze. W większości wypadków nie chodzi o estetykę i upiększenie tylko, żeby wyrazić to co ważne.
Poniżej trzy największe murale, daleko od centrum, na blokowisku. Znaleźliśmy się tam nieintencjonalnie ;-), bo nie chcieliśmy wjeżdżać do stolicy Kampanii ze względu na negatywną sławę jaką cieszy się tamtejszy styl jazdy. Jednak pomyłka na autostradzie, zły wybór i voila! jedziemy prosto de centrum! Przeżyliśmy, mało tego, czuliśmy się tam dobrze, a ruch wcale nie był taki szalony. Może mieli gorszy dzień? ;-)
Dwie bramy ozdobione malunkami. Ten pierwszy bardzo mi się podoba.
Reklamy księgarń.
I wegetariańskiej knajpki z jedzeniem na wynos.
Ta wlepka to jeden z moich faworytów :-)
Zahaczamy o politykę.
Nie dla NATO i Homo magnato est....
Jeden z moich ulubionych :-)
Tych stworków było więcej.
Rosja i Meksyk?
Piłki nie mogło zabraknąć!
Najdziwniejszy, niepokojący......
Nie wiem czy to ozdoba czy faktycznie jakiś rebus, ale pomysł fajny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz