środa, 18 stycznia 2017

SAMOCHODEM PO SYCYLII cz.2 parkowanie i tankowanie


Pierwsza część Samochodem po Sycylii, gdzie dowiesz się co czeka Cie na drogach tej wyspy.


  *****

W każdym przewodniku można znaleźć informację, że darmowe parkowanie na Sycylii jest możliwe, gdy linie wyznaczające miejsce parkowania są białe. Gdy są niebieskie- niestety płacimy, a żółtych lepiej nie zajmować, bo są to miejsca zarezerwowane lub specjalnego przeznaczenia. Generalnie to prawda, ale czujnym być trzeba- w końcu jesteśmy na Sycylii :-) Np w Milazzo jest na odwrót. Tzn. na białych można stać za darmo przez 0,5-2 godzin (informują o tym znaki!), potem płacimy. Na niebieskich z kolei można zostawić auto zupełnie za free i np. skoczyć na Stromboli. Przynajmniej było tak w 2016 roku, bo- jak powiedziała nasza gospodyni oraz pani w portowej kasie- rok wcześniej było inaczej. Co władze wymyślą na rok następny tego nie wie nikt :)

Konieczność określenia koloru może być kłopotliwa, gdy parkujemy po zmroku, w miejscu niezbyt dobrze oświetlonym. Wtedy wszystkie kolory wyglądają zaskakująco podobnie. Na szczęście mieliśmy komórkę z latarką.
Caltagirone- niebieskie linie, ale i tak brak miejsca.


Taormina [oba zdjęcia poniżej]- linie żółte, więc nie ma szans na parkowanie.




Po zaparkowaniu na niebieskich liniach trzeba ustalić czy na pewno miejsce jest..... płatne. W wielu miasteczkach parkingi też muszą odpocząć czyli mają riposto i przez kilka godzin są darmowe. Z takiej okazji skorzystaliśmy min. w Cefalu, gdzie udało nam się znaleźć wolne miejsce w centrum. Ponadto niebieskie czasem są płatne tylko do g.20 i od g.8, więc na wieczór i noc można parkować bez płacenia.

sosta a pagamento - parking płatny

tariffa oraria – stawka godzinowa

periodo di sosta- czas obowiązywania

giorni festivi inclusi- święta włączone [czyli również obowiązują stawki wymienione powyżej]

non custodito – niestrzeżony

Bilet parkingowy- biglietto di parcheggio

Parking- parcheggio
Cefalu- parking i samochód odpoczywały, a my zwiedzaliśmy.


Znaki przy parkingach informują też o terminach sprzątania, choć nie jest to regułą. Dni tygodnia po włosku:

poniedziałek- lunedi

wtorek- martedi

środa- mercoledì

czwartek- giovedi

piątek- venerdì

sobota- sabato

niedziela- domenica

Jeśli jednak musimy zapłacić to są dwie opcje. Pierwsza to udanie się po bilety parkingowe do najbliższego sklepiku, baru czy kiosku z papierosami (tabaccheria). W Adrano była to speluna gęsta od dymu papierosowego i z łańcuchami wiszącymi w drzwiach.

Drugą, często spotykaną, możliwością są zwyczajne parkometry działające jak w Polsce. Wrzucasz monetę i pokazuje się godzina, do której masz opłacone parkowanie. Inaczej było chyba tylko w Erice, tuż przy Porta Trapani. MS poszedł do automatów, gdzie po chwili zrobił się iście włoski tumult. Jedna starsza para zaczęła coś do siebie krzyczeć, przy czym pani była w aucie, młodszy pan gdzieś pobiegł, a pani z auta obok przytruchtała i sfotografowała swoją własną rejestrację. .... Aż się zaczęłam niepokoić, ale MS tylko się szeroko uśmiechał. Okazało się, że akurat tutaj trzeba wpisać numer auta, jak we Wrocławiu. Okazało się też, że żaden z Włochów płci obojga nie był przygotowany na takie żądanie i nie znał rejestracji samochodu, którym przyjechał.

Ważnym dla turystów zmotoryzowanych znakiem jest popularne ZTL czyli Zona Traffico Limitato czyli praktycznie zakaz wjazdu dla wszystkich poza miejscowymi (czasem zresztą widnieje dopisek eccetto residenti) lub posiadaczami specjalnych pozwoleń. Często można go spotkać tuż przy centro storico. My w Randazzo zaparkowaliśmy na placu pod czarnym kościołem San Martino. Nie było znaku ZTL, ale MS twierdził potem, że w trakcie spaceru jego uwagę zwróciły jakieś tajemnicze karteczki umieszczone za przednią szybą w KAŻDYM napotkanym aucie. Ale nic mi nie mówił, bo bym się zestresowała i byłyby nici ze spaceru. I tu miał chyba rację :) Czy miał rację co do obowiązujących pozwoleń- nie wiadomo i choć mandatu za wycieraczką nie znaleźliśmy to trzeba brać pod uwagę, że nie dość, że była niedziela to jeszcze deszczowa, więc być może włoskim policjantom nie chciało się wyściubiać nosa na dwór. Zresztą uliczki świeciły pustkami, nie było ani turystów ani lokalsów. A Randazzo było jednym z moich sycylijskich przeboi :D

Na poniższej fotce:

divieto di transito a:autoveicoli non autorizzati, motoveicoli non autorizzati - zakaz wjazdu dla: nieupoważnionych pojazdów i motocykli

ecetto z wyjątkiem

controllo elettronico degli accessi- elektroniczna kontrola wjazdów

ora- godzina
Ragusa- dokładne wskazówki kto i kiedy może wjechać do centrum....


rimozione forzata- usuwanie siłą
... oraz przypomnienie co się stanie jeśli ktoś złamie zakaz.


Inny ciekawy znak widzieliśmy w Trapani- tylko rezydenci mogą skakać w samochodzie do morza ;-) [tak wiem, że to nie do końca tak :)]


Z kolei koło Etny obowiązuje ograniczenie prędkości do 20km/h jeśli na drodze jest pył wulkaniczny oraz zakaz jazdy rowerem i motorem. Podczas naszej jazdy pyłu nie było, ale mlecznobiała, gęsta mgła i tak wymuszała ostrożną jazdę.
Ciekawe czy przestrzegają :-)


Osobnym tematem są parkingi przy atrakcjach. Często są na nich osobne, ustalane dowolnie taryfy. W Piazza Armerina przy Villa Romana del Casale za jedną godzinę płaciło się 1€ co w praktyce oznacza co najmniej 2€ dodatkowej opłaty, bo podziwianie unikatowych mozaik raczej nie zajmie mniej niż dwóch godzin. A nam nie wiedzieć gdzie "zgubiły" się aż 3 godziny. Z kolei koło Neapolis w Syrakuzach parking kosztował 5€ za 3h [ale jak przyszliśmy, żeby przedłużyć o godzinę to pan machnął ręką, a kiedy wróciliśmy już pod wieczór to go nie było], a w Agrigento- 3€ niezależnie od czasu parkowania. Ale już na pewno przyciągające sporo turystów Segesta i Selinunt miały parkingi za darmo. Wprawdzie przy wjeździe do tego ostatniego stali jacyś panowie, którzy zatrzymywali każde auto, ale okazało się, że po prostu wręczali ulotki z reklamami pobliskich jadłodajni. Nie trzeba nic tam kupować, by mieć bezpłatne miejsce! Przy zejściu na plażę ze Scala dei Turchi znajduje się kilka drogich parkingów (i koedukacyjnych toalet i prysznicy), ale sporo aut stało na darmowym "poboczu". Bezpłatnie można było parkować w: Solunto, Tindari [opłata 1€ za autobus wiozący do/z zabytków], Villa Tellar, Morgantina, Eraclea Minoa, Caltagirone niemal na szczycie słynnych schodów oraz w salinach w pobliżu Marsali- tutaj chodził samozwańczy parkingowy, ale zupełnie niegroźny, można nie zapłacić tych 50 centów, Włosi odganiali go jak natręta, niektórzy dosyć agresywnie.

W Taorminie zostawiliśmy auto w Lumbi- wielopoziomowym parkingu ok 1,2 km od centrum. W cenę wliczony jest autobus na plac koło Porta Messina [skąd jest 500m do słynnego, antycznego Teatru] i z powrotem. Ceny dość wysokie- za dwie pierwsze godziny po 3€, cały cennik można zobaczyć tutaj.

Przyznam się, że kilkakrotnie zdarzyło nam się zostawić na chwilę auto bez opłaty mimo niebieskich linii. Tak było np w Bagherii, gdzie niestety nie znaleźliśmy ani kiosku ani parkomatu. I zaparkowaliśmy w drugiej linii!

Co do bezpieczeństwa to w necie ostrzegają przed pozostawieniem auta na niestrzeżonych parkingach i radzą, by nic nie leżało na widoku. Początkowo się tym przejmowaliśmy, ale stopniowo w samochodzie pojawiały się papierki po batonikach, a także buty, ciuchy na zimno, ręczniki (suszyły się) oraz zakupy w postaci np. melonów. Jednym słowem typowy podróżniczy bajzel. I może właśnie dlatego nic nigdy nie zginęło, bo komu by się chciało grzebać w bałaganie? Choć komórki i aparaty nosiliśmy zawsze ze sobą.

Nocowaliśmy w Piazza Armerina, w centro storico, nieco szemranym kwartale, z milczącymi ludźmi podążającymi nieufnym wzrokiem za nowymi na dzielni. MS poszedł rankiem pakować plecaki do bagażnika. Z balkonu widziałam, że zrobił dziwną minę i okrążył auto, ale nie robił dramatycznych gestów, więc nie spodziewałam się żadnych rewelacji. Tymczasem gdy wrócił wyznał zszokowany, że auto przez całą noc było otwarte. W stylu: drzwi od strony kierowcy niemal na oścież. Akurat pod wściekle świecącą latarnią. ...... Nie wiem czy miejscowi mieli oko na nasze auto czy w Piazza Armerina nie ma szubrawców, ale wszystko było na miejscu. Okazało się też, że owe otwarte drzwi to moja wina, bo zagadałam MS :)

TANKOWANIE

Wbrew netowym opiniom tankowanie na Sycylii jest czynnością prostą.

Na stacji trzeba wybrać rząd dystrybutorów z napisem FAI DA TE lub SELF SERVICE czyli stanowisko samoobsługowe. Napis jest zazwyczaj duży i dobrze widoczny. Kiedy tankuje obsługa stacji różnica na litrze może wynieść nawet 0,3€!, co przy tankowaniu np 30 litrów daje już 9€- sporo. Wprawdzie zazwyczaj myją szybę, ale to można zrobić samemu.



Dystrybutor po lewej ma nawet dwa napisy fai da te- żółty i szary ze strzałkami.



Dystrybutor może wyglądać jak na zdjęciu poniżej lub podobnie, ale generalnie wszystkie mają takie samo modus operandi. Banknot 5, 10, 20 lub 50€ trzeba włożyć pod napisem banconote, a jeśli płacimy kartą- w otwór powyżej. Czasem pojawia się opcja a pieno czyli do pełna, ale nie korzystaliśmy z niej. Na ekranie będą się pojawiać odpowiednie napisy i prowadzić przez kolejne etapy. 


Iserire carta o banconote- włóż kartę lub banknot. SenzPb lub senza piombo to benzyna bezołowiowa.


Tu już daliśmy 10€ i możemy albo dodać kolejny banknot albo wybrać pompę (selezionare pompa) do czego służy rząd przycisków [widoczny na jednym z powyższych zdjęć] powyżej napisów vietato fumare (zakaz palenia) oraz spegnere il motore (wyłącz motor). Dwa dystrybutory są zaklejone czyli nieczynne i można wybierać tylko nr 7 lub 8.


Rifornorsi alle pompe 08- tankujesz z dystrybutora nr 8. Pod koniec tankowanie zwalnia tak, by trafić idealnie w odliczoną kwotę.


 Czasem można trafić na dystrybutor z naklejoną karteczką z informacją w stylu: pagare alla cassa albo paga alla cassa co oznacza płatność w kasie- raz pan przyszedł i po pobraniu pieniędzy sam ustawił przyciskami. Generalnie jeśli jest inaczej niż zwykle, a macie auto z obcą rejestracją to ktoś pewnie przyjdzie i zacznie jakoś tłumaczyć.

Na Sycylii trzeba pamiętać o riposto, które oczywiście może dotyczyć także stacji samoobsługowych. Na szczęście odpoczywające stacje benzynowe spotyka się bardzo rzadko- nam trafiły się ze dwa razy w totalnych dziurach. Na autostradzie czy w miastach nie ma z tym problemu.

Rzadko można spotkać działający kompresor na stacjach, więc kiedy zaczęło nam schodzić powietrze z opony znaleźliśmy warsztat samochodowy w Trapani. Próbowaliśmy jakoś wytłumaczyć o co nam chodzi, ale panowie ni w ząb angielskiego, a mój kulawy włoski produkował w mojej głowie kwiatki w stylu pompare il opponne. Dopiero po oględzinach pan rzekł coś w stylu a, aria! [powietrze!] i zaraz napompował. I nic nie policzył.

Za to czasem można spotkać takie udogodnienie jak widać poniżej- gdybyśmy palili to moglibyśmy sobie wyperfumować auto dezodorantem zabijającym smród papierochów.


Dużym ułatwieniem są znaki na autostradzie, które wyświetlają ceny paliw na kilku kolejnych stacjach oraz odległość jaka nas od nich dzieli. Można wybrać opcję najtańsza, jeśli oczywiście do niej dojedziemy :-)

Zdjęcie słabe, ale oczywiście wracaliśmy w totalnym deszczu.


W kolejnym odcinku będzie o autostradach nie tylko na Sycylii, ale i we Włoszech kontynentalnych.

6 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu wpisu dochodzę do wniosku, że sami mieszkańcy Sycylii nie mają pojęcia jak parkować i co oznaczają zasady wprowadzone w poszczególnych miastach - nieźle to skomplikowali ;) Dobrze wiedzieć, jak to wygląda i jak oszczędzić na tankowaniu. Chcielibyśmy kiedyś pojedzić po tej wyspie, więc wszelkie tego rodzaju informacje się nam przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chaos.w.podrozy21 lutego 2017 15:45

    Tak, faktycznie można odnieść takie wrażenie :-D ale już np zasada 'sjesty dla parkingu" bardzo mi się podoba!

    więcej o tym co dzieje się na sycylijskich drogach tutaj: http://chaos-w-podrozy.blog.pl/2016/11/28/samochodem-po-sycylii-cz-1-sycylijski-styl-jazdy/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ten wpis :) w moich planach jest wyjazd na Sycylię, a tu widzę kopalnia wiedzy. Super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. chaos.w.podrozy23 lutego 2017 16:27

    Jeśli Ci się przyda to super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne zdjęcia, jak i posty na blogu. Przeczytałem już chyba wszystko co jest na stronie głównej.

    Szkoda, że posty nie są publikowane częściej, ale wiadomo... nie tak łatwo przygotować tak obszerne opowieści/poradniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. chaos.w.podrozy24 marca 2017 00:23

    Dziękuję :-) To prawda, trochę czasu zajmuje :-)

    OdpowiedzUsuń