Murali w Madrycie nie musieliśmy szukać wcale- już obok miejsca,
gdzie mieszkaliśmy widniał Dracula J A na
prawdziwe zagłębie street artu trafiliśmy przypadkiem koło Tabacalery, której również
nie było w naszych planach J Ale
dobiegająca naszych uszu muzyka skłoniła nas do wejścia do budynku i … wylądowaliśmy
w innym świecie. Lokalny targ rzemiosła w połączeniu z klimatycznym koncertem etno-techno?
industrial?- etykietki w sumie nie są ważne, gdy rytm po prostu pulsuje we krwi
:-D