niedziela, 8 lipca 2018

MURALE w MADRYCIE


Murali w Madrycie nie musieliśmy szukać wcale- już obok miejsca, gdzie mieszkaliśmy widniał Dracula J A na prawdziwe zagłębie street artu trafiliśmy przypadkiem koło Tabacalery, której również nie było w naszych planach J Ale dobiegająca naszych uszu muzyka skłoniła nas do wejścia do budynku i … wylądowaliśmy w innym świecie. Lokalny targ rzemiosła w połączeniu z klimatycznym koncertem etno-techno? industrial?- etykietki w sumie nie są ważne, gdy rytm po prostu pulsuje we krwi :-D

Tabacalera, zgodnie z tym co sugeruje nazwa, przez ponad dwa stulecia [od 1790] była po prostu fabryką tytoniu, gdzie ponad 1000 kobiet siekało tytoń, a następnie skręcało go w cygara. Podobnie jak w Sewilli [TUTAJ] ich życie nie było łatwe. Fabrykę zamknięto dopiero w roku 2000, a kilka lat później miejsce stało się centrum kulturowym. Odbywają się tu koncerty, warsztaty, wystawy fotografii i malarstwa, festiwale filmowe, czytanie poezji. Miejsce jest też centrum street artu, który wyszedł także na okoliczne ulice. Ponieważ dzielnica Lavapies jest multikulturowa to wydarzenia odbywające się w Tabacalerze również są różnorodne, łączące odmienne style i tradycje.  

Murale wzdłuż Calle de Miguel Servet. 











Róg Servet i Calle del Meson de Paredes.



Murale jako reklama- moim zdaniem super pomysł!

Ama lo que haces! Czyli kochaj to co robisz! 




Aż w oczach się mieni.


Z naszej farmy na Twój stół…..


Serce to jeden z moich ulubionych motywów. A już serce jako organ- super! [np.w Łodzi]


Na chodniku czają się jaszczury!



Jak szybko znajdziecie trzecią jaszczurkę? I czwartą!



Salony tatuażu często są interesująco ozdobione- ten też! Niby turpizm, a ładne….




Dracula i Sp. na straży naszego mieszkania.



Madrid pod koniec kwietnia był tylko trochę tropical!



 I festiwal serc, słońca i … latających ołówków ;-)




Jaszczury naprawdę się czają!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz