piątek, 28 lipca 2017

RZYMSKIE HITY: SANTA BIBIANA i BERNINI!


Okolice dworca Termini są uznawane za miejsce niezbyt bezpieczne i niezbyt piękne, więc wielu podróżnych traktuje je tylko jako miejsce przesiadki. Łatwo tu znaleźć tanie jedzenie, szczególnie orientalne, oraz niedrogie hostele. Przed lokalami przesiadują chłopcy i mężczyźni lustrujący wzrokiem przechodzących turystów i muszę przyznać, że pierwszy raz poczułam ukłucie niepokoju o mój stary, poklejony taśmami aparat. Naprawdę żaden rarytas. Nawet w Neapolu nie złowił tylu łakomych spojrzeń.

My jednak przechodziliśmy koło Termini, bo mieliśmy kilka ciekawostek do zobaczenia.

Pierwszej z nich, kościoła Santa Babiana, przy pierwszym przejściu po prostu nie zauważyliśmy! Był niewielki i naprawdę nie rzucał się w oczy. Na szczęście wracając już nam nie umknął. Aż trudno uwierzyć, że w tej okolicy trafiamy na dzieło samego Berniniego! Wprawdzie fasada nie jest zbyt ozdobna, a raczej prosta i skromna, ale co innego chciałam zobaczyć.

Weszłam do kościoła i ... trafiłam na mszę. Od razu też rzuciła mi się w oczy rzeźba dla której tu przyszłam. Stareńki ksiądz odprawiał mszę dla nielicznych wiernych. Powoli i z namaszczeniem. Nie wiem czy to kontrast z rzeczywistością na zewnątrz czy naprawdę dało się wyczuć szczere oddanie i skromność kapłana. Przez chwilę miałam wątpliwości, ale w końcu zdecydowałam się podejść bliżej i dyskretnie zrobić kilka zdjęć. Jedna z kobiet zauważyła mnie i się uśmiechnęła. Może są przyzwyczajeni do turystów? A może właśnie nie i dlatego jeszcze mają do nich cierpliwość?

W ciemnej niszy znajduje się niemal dwumetrowy posąg świętej Bibiany dłuta Gian Lorenzo Berniniego. Wyrzeźbił ją na zlecenie papieża Urbana VIII w latach 1624-26. Na tle innych rzeźb mistrza baroku ta jest uderzająco spokojna i skromna. Nie widać charakterystycznych dla Berniniego dramatycznego wyrazu twarzy ani dynamicznej pozy, gwałtownego ruchu, rozwianych włosów. Kobieta stoi prosto, w jednej ręce trzyma palmę męczeństwa, a drugą wspiera na kolumnie, która była miejscem jej śmierci. Twarz jest wręcz odprężona, jakby senna. U stóp widoczna jest kępka trawy- prawdopodobnie jest to tzw. trawa św. Bibiany czyli sadziec konopiasty- lecznicza roślina występująca powszechnie na terenie całej Europy, części Azji oraz Maroku i Algierii.

Dowodów na życie Bibiany jest niewiele, a i to niezbyt wiarygodnych dla historyków. Jednak oczywiście nie przeszkadzało to w stworzeniu legendy, a właściwie kilku jej wersji, o prześladowanej, a w końcu zamordowanej za wiarę młodej [oczywiście!] dziewicy. Miało się to stać za panowania cesarza Juliana, a razem z nią zginęły jej siostra- Demetria i matka Dafrosa [w niektórych wersjach obie zmarły śmiercią naturalną, a Bibiana pochowała je w domu]. Julian [lub mianowany przez niego gubernator] kazał ją przywiązać do filaru i pobić na śmierć, po tym, gdy nie udało się jej skłonić do odstępstwa od nowej wiary, co próbowano uczynić min. wydając młodą dziewczynę na pastwę uwodzicielki [!]. Podobno świątynię ufundowano na miejscu domu całej bogobojnej rodzinki.

W kościele znajduje się też kilka innych ciekawostek, jak np. kawałek podobno oryginalnej, otoczonej siatką, kolumny przy której zginęła oraz urna z ciałem Demetrii i Dafrosy, ale nie chciałam nadużywać cierpliwości Rzymian :-) Zobaczę następnym razem!

Polecam kościołek uwadze wielbicielom/kom Berniniego. Rzeźba św. Bibiany powstała przed słynnymi ekstazami św. Teresy i Ludwiki, wiec można zaobserwować jak zmieniało się podejście artysty do tematu i co za tym idzie- sposób ukazywania stanów mistycznych.



7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie napisane :-) dzięki za dogłębna analizę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyjemnie się czyta i ogląda twój artykuł. Mam nadzieję że kiedyś tam pojadę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że wszystkie legendy ze świętymi są podobne. Ostatnio usłyszałam historię o św. Agacie i wiele tu podobieństw. Nie zmienia to jednak faktu, że rzeźba wygląda naprawdę bardzo ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Rzymie dwa dni, ale nie kojarzę tego miejsca. Widocznie nie zwróciłam uwagi. Często mijamy ciekawe miejsca, po prostu nie mając o nich pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowita historia bogobojnej rodziny, tak pięknie pokolorowana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. chaos.w.podrozy29 sierpnia 2017 17:06

    Też mam takie wrażenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. chaos.w.podrozy29 sierpnia 2017 17:08

    To chyba mniej znane oblicze Rzymu. A swoją droga ma on tyle smaczków, że nie sposób wszystkiego zobaczyć :-)

    OdpowiedzUsuń