Monasterio de San Juan de los Reyes w Toledo zostało ufundowane przez Izabelę
Kastylijską i Ferdynanda Aragońskiego w podziękowaniu za kilka wydarzeń. Przede
wszystkim był to akt wdzięczności za wygraną przez królową wojnę o koronę
Kastylii. Po śmierci króla Kastylii Henryka IV jego 13-letnia córka, Joanna la
Beltraneja, stała się kandydatką do tronu. Oczywiście prawdopodobnie to
nie jej zależało na władzy, ale jej wuj Alfons V, król Portugalii się nie
wahał. Poślubił swoją siostrzenicę i wystąpił w jej imieniu o tron. Ostatecznie
przegrał w bitwie pod Toro 1 marca 1476 roku i zrzekł się pretensji do korony.
Drugim
wydarzeniem były narodziny ich, jak się okazało, jedynego syna Jana w 1478
roku, a więc już po rozpoczęciu budowy. Ponadto obecne w nazwie „de San Juan” znalazło
się na pamiątkę albo ojca Ferdynanda albo Jana Ewangelisty [większość źródeł podaje
tę drugą opcję]. Początkowo klasztor miał być mauzoleum królewskiej pary, ale
po odzyskaniu Granady w 1492 z rąk muzułmanów to właśnie tam znaleźli miejsce
ostatecznego spoczynku.
Klasztor wybudowano w latach 1477- 1505, a jego głównym
architektem był Juan Guas [Hans Waas] czyli nadworny architekt pary królewskiej.
Pracami wykończeniowymi po jego śmierci w 1496 roku zajęli się min. jego zięciowie.
Podczas inwazji wojsk napoleońskich w 1808 część
klasztoru się spaliła. Budynek popadał w ruinę. Jego restaurację rozpoczęto w
roku 1883, a zakończono dopiero w połowie XX wieku.
Krużganki wokół dziedzińca na parterze. Całość bogato
zdobiona, rzeźby, okna, portale- w osobnej galerii zaprezentuję motywy zwierzęce i roślinne.
Pozostałość po arabskiej obecności w Toledo.
Widok korytarza z wnętrza kościoła przylegającego do patio.
Jak przystało na gotyk- wysokie sklepienia.
Uwagę przyciąga pozłacany ołtarz. Pochodzi z połowy XVI
wieku, a jego autorami są rzeźbiarz Felipe Bigarny i malarz Francisco de
Comontes.
Po bokach ołtarza widać potężne orły trzymające herby z
koronami- są to oczywiście herby pary małżeńskiej, która ufundowała kościół
czyli Izabeli i Ferdynanda Katolickich. Taki ówczesny PR w formie lekkiej
gigantomanii, aby nikt nie miał wątpliwości komu zawdzięcza świątynię.
Orły sprawiają wrażenie czujnych- rozglądają się we
wszystkich kierunkach wypatrując niebezpieczeństwa?
Ambona [?] i kolumny z … głowami!
Ambona bogato zdobiona, nie mogło zabraknąć potężnych inicjałów
F jak Ferdynand i Y jak Ysabel :-)
Tutaj też widać słynne głowiaste kolumny. Każda głowa jest
inna i mam wrażenie, że są to twarze zwykłych mieszczan. Nie widać bogatych ozdób
czy nakryć głowy.
Z powrotem na krużganku- tym razem oglądamy zielone patio, min z drzewkiem pomarańczy.
Całość jest przeurocza, szkoda, że nie można wejść i usiąść w
cieniu i spokoju…..
Niektóre widoczki wręcz pocztówkowe.
Nieco powyżej widać rzygacze o przeróżnych kształtach.
Sowa z rozpostartymi skrzydłami.
Gracz na dudach.
Klasztor zwieńczony wieloma iglicami/pinaklami.
Parter zwiedzony, zapraszam niedługo do galerii detali architektonicznych, głównie zwierząt oraz na drugie piętro :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz