Łódź w wieku XIX/XX była miejscem życia bogatych fabrykantów, którzy dorobili się bajecznych majątków w branży włókienniczej i tekstylnej. Poziom zamożności znalazł oczywiście odzwierciedlenie w rodowych siedzibach, z których niektóre zostały odrestaurowane i udostępnione zwiedzającym lub mieszczą się w nich instytucje państwowe bądź uczelnie. Kupcy i fabrykanci zarabiali także na kamienicach, które budowano z myślą o wynajmie. Taką właśnie kamienicę czynszową można zobaczyć na ulicy Gdańskiej, pod nr 42. Wybudowano ją w roku 1897 wg planów czołowego architekta ówczesnej Łodzi- Dawida Landego dla bogatego kupca Michała Kippera.
W to, że była to kamienica luksusowa nie można wątpić ani przez chwilę- nawet dziś jej przepysznie zdobiona, neobarokowa fasada robi wrażenie.
Od razu rzucają się w oczy dwa wykusze, zdobione u dołu kobiecymi głowami.
Balkony z kolei zachwycają kunsztownie kutymi balustradami.
Brama też jest nietuzinkowa i przepięknie wykonana w zakładzie kowalskim Karla Krempfa- jedna z krat jest oryginalna, druga została dorobiona już współcześnie podczas konserwacji, którą budynek przeszedł kilka lat temu.
Wejścia strzegą dwa krasnoludy z tarczami tworzące tzw odboje lub pachołki.
Właśnie fotografowałam owe krasnale, gdy pod bramę zajechało auto, z którego wysiadła młoda dziewczyna i zaczęła zmierzać do bramy. Nie mogłam przepuścić takiej okazji i udało mi się wejść na podwórko. Zdążyłam zauważyć i sfotografować wejście do mieszkania z domniemanym malowidłem z ptakami nad drzwiami kiedy kilka metrów dalej tuż koło dziewczyny, która mnie wpuściła spadły … okulary przeciwsłoneczne!
Spojrzałam w górę, zobaczyłam chłopaka, a potem…. witraże! Oczywiście podczas oddawania okularów poprosiłam go o możliwość wejścia na klatkę, a on ze śmiechem mnie wpuścił komentując, że też zawsze mu się podobały te aniołki :-) Witraże okazały się wprawdzie obrazami namalowanymi na szkle, ale tak czy siak wyglądały fantastycznie!
Na dwóch pierwszych piętrach „witraże” były chyba identyczne, choć pierwszy jest teraz nieco zdekompletowany. Dwa urocze aniołki plus dekoracje roślinne.
Ostatnie malowidło było największe, najbardziej kolorowe i zajmowało najwięcej okna. Twarz młodego chłopca w niebieskiej otoczce, roślinne zdobienia po bokach oraz koszyk wypełniony kwiatami na dole.
Szczerze mówiąc malowidła odciągają uwagę od stanu klatki schodowej, który wcale nie jest taki, jakiego można by się spodziewać po przepięknie odrestaurowanej fasadzie. Niestety widać to na ostatnim zdjęciu, które pokazuje znajdującą się na wejściu ozdobę balustrady.
Od chłopaka uzyskałam też informację o pałacu, który mijaliśmy po drodze- zaniedbany, sypiący się, dokładne przeciwieństwo kamienicy Kipperów. O nim napiszę osobno, bo oczywiście też ma ciekawą historię.
Kamienica Kipperów na Gdańskiej 42- zdecydowanie polecam!
ten "witraż" z aniołkiem w niebieskiej aureoli jest przepiękny! Szkoda, że reszta wewnątrz jest zapuszczona.....
OdpowiedzUsuńtak- nieprzyjemny kontrast.....
UsuńMuszę przyznać że aż się rozmarzyłam! Ładnych kilka lat mieszkałam w Łodzi i zawsze wracam tam z wielkim sentymentem. Niepowtarzalny klimat :)
OdpowiedzUsuńOj tak, Łódź potrafi pozytywnie zaskoczyć!
UsuńPrzepiękne witraże :) Co do Łodzi, byłam tam raz i jestem pewna, że wrócę, bo oczarowała mnie swoim urokiem, architekturą i tym, że próbuje się podnieść po wielu latach zaniedbań.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to miasto :-)
UsuńTe krasnale na zdjęciach mnie zaciekawiły. Podobne mamy we Wrocławiu, zastanawiam się, cy sa jakoś ze sobą powiązane. Nie wiesz przypadkiem? Lub może posiadasz szerszą wiedzę na ich temat?
OdpowiedzUsuńI drugie pytanie, czy znasz może jakieś takie kamienice w Łodzi, które są dziś przerobione na muzea? Może ktoś sławny zył w jednej z nich i dzisiaj można pomieszczenia oglądać z bliska? Co byś poleciła zobaczyć?
Myślę, że krasnale funkcjonowały niezależnie, tym bardziej, ze te we Wro pojawiły się w latach 80 XX wieku i związane są z Pomarańczową Alternatywą.
UsuńW Łodzi chyba każde z Muzeów to siedziba dawnego rodu bogatych przemysłowców [albo fabryka], wiec poza zbiorami warto oglądać same pomieszczenia. Ja polecam Pałac Herbsta- perełka!