Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. O secesyjnej szkole podstawowej przeczytałam w przewodniku w ostatniej chwili i nie zdążyłam już zobaczyć żadnego zdjęcia. Otoczenie nie zapowiadało niczego nadzwyczajnego.
I nagle- feeria barw! Mozaiki natychmiast przyciągają całą uwagę. Jest co podziwiać!
Fasada jest także ozdobiona wstęgami z czerwonej cegły. Jest to inspiracja dziełami Odona Lechnera, gdyż architekt Armin Hegedus był jego zagorzałym wielbicielem zwolennikiem. Najbardziej ozdobne są okna na ostatnim piętrze- ich ramy są fantazyjnie faliste.
Fasada dość kontrastowa, ale mimo to harmonijna.
Motywy ze sztuki ludowej splecione z przedstawieniem sprzętu z pracowni szkolnych oraz, biegnąca przez całą długość fasady, scena dziecięcych zabaw. Budynek powstał na początku XX wieku, więc szkoła była podzielona na dwa skrzydła- dla chłopców i dziewczynek. Podział ten widać też na mozaice z uczniami. Po prawej chłopcy stereotypowo bawią się w żołnierzy oraz czytają i studiują globus, a po lewej dziewczynki, równie standardowo, haftują i śpiewają. Pośrodku wszyscy razem bawią się w ciuciubabkę. Specjaliści dopatrują się tu interpretacji w duchu węgierskim obrazu Brueghela Zabawy dziecięce.
Prześliczne, stylizowane motywy kwiatowe przeniesione z węgierskiej sztuki ludowej.
Takie skarby kryła pracownia w szkole na początku XX wieku :-)
Mozaika z zabawami uczniów.
Część szkoły dla dziewczynek z mozaiką pokazującą ich zabawy.
Ciuciubabka, w która bawią się dzieci obu płci.
W tym skrzydle uczyli się chłopcy.
Nad drzwiami widać też olbrzymi herb Budapesztu. Lekko falisty pas pośrodku symbolizuje Dunaj, górny zamek z jedną wieżą- Peszt, dolny z trzema wieżami- Budę, a błękit- Obudę. Herb wymyślił Lanos Friedrich w 1873 z okazji połączenia się tych trzech miejscowości w Budapeszt.
Wszystkie mozaiki zaprojektował malarz Zsigmont Vajda, a wykonał niezmordowany Miksa Roth. Budynek powstał w latach 1905-06.
Wnętrze podobno tez jest secesyjne i w pełni dostosowane do potrzeb i wzrostu dzieci. Niestety 1 maja szkoła była zamknięta. Ciekawe czy w takim miejscu nauka idzie lepiej niż w normalnych szkołach :-)
Mam wrażenie, że kiedyś bardziej dbano o estetykę w przestrzeni publicznej. Teraz wystarczy walnąć trochę betonu/szkła/metalu i po sprawie.
OdpowiedzUsuńZe szkła i metalu też niektóre mi się podobają, ale na pewno stare budynki wymagały więcej pracy rzemieślniczej, były bardziej zindywidualizowane.
OdpowiedzUsuńSzkoły w starych budynkach są śliczne i nadają całości powagi, nawet jeżeli jest to podstawówka!
OdpowiedzUsuńPowaga, powagą, ale takie kolory powinny być obowiązkowe w podstawówkach :-)
OdpowiedzUsuńw Budapeszcie spędziłam rok, ale tego budynku nie kojarzę ;) gdzie on jest?
OdpowiedzUsuńrok?!- ale super :-)
OdpowiedzUsuńNa Dob Utca.
Ale miejsce! Szkoda, że o nim nie wiedziałam, kiedy byłam w Budapeszcie. Może następnym razem...
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
OdpowiedzUsuńPrześliczne i ciekawe. Węgry do tej pory mijaliśmy tranzytowo, trzeba sie w końcu za nie zabrać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
OdpowiedzUsuń