Po 5 intensywnych dniach spędzonych w Attyce i Eginie rankiem przekraczamy Kanał Koryncki i wjeżdżamy na Peloponez. Naszym pierwszym punktem do odwiedzin wcale nie jest słynny Korynt tylko małe stanowisko w Isthmie.
W przewodnikach nie było o nim zupełnie nic, ale moje poszukiwania w Internecie mówiły jednoznacznie, że miejsce jest warte zobaczenia. W końcu to właśnie tu od połowy VI w p.n.e. odbywały się panhelleńskie Igrzyska Istmijskie. Celebrowano je co 4 lata, na wiosnę 2 i 4 roku Olimpiady. W programie miały biegi, pentatlon [skok w dal, bieg, dysk, oszczep, zapasy], boks, pankration [połączenia boksu i zapasów] oraz wyścigi konne i rydwanów. W teatrze odbywały się zawody muzyczne [gra na cytrze]. Zwycięzcy początkowo otrzymywali sosnowy wieniec, a potem koronę z dzikiego selera [roślina poświęcona Posejdonowi]. Czterodniowe zawody zawierały także ofiarę dla Posejdona oraz rytuały ku czci Melikertesa- Palaimona. Początkowo przeznaczone tylko dla Greków płci męskiej. Od 228 r.p.n.e zaczęli w nich brać udział Rzymianie. Na czasy rzymskie datuje się rozkwit igrzysk istmijskich- gościli tutaj wszystkie najważniejsze osobistości, z cesarzami na czele. Neron podczas igrzysk w Isthmi w 67 n.e. ogłosił wolność Grecji i uwolnienie jej miast od wszelkich podatków.
Najpierw jednak czekało nas muzeum. Mimo, iż niewielkie, zawierało kilka ciekawych artefaktów, które opisze w części drugiej.
Po wyjściu z muzeum niemal pobiegłam do ruin rzymskich łaźni.
Termy- widok ogólny.
Wnętrze było oświetlone przez olbrzymie, szklane okna, a całość nakryto sklepieniem. 4 z 14 odkrytych pomieszczeń ogrzewano kilkoma piecami. Wiele detali systemu grzewczego oraz odwadniającego przetrwało do naszych czasów i zapewniło naukowcom szczegółowe informacje o technologii stosowanej przez Rzymian. W kilku eksperymentach wykonanych z użyciem starożytnego systemu, dreny i odpływy wciąż- po 2000 latach!- pracowały w zadowalający sposób. Do dziś niestety nie ustalono, skąd pobierano ogromne ilości wody potrzebnej w termach. Roboczo założono, że dostarczano ją wodociągami, ale nie znaleziono jak dotąd ich śladu. Być może do przechowywania służyły zbiorniki na dachu lub inne, odkryte w niewielkiej odległości. Łaźnie służyły ludności aż do ostatnich lat IV w.n.e, kiedy to uległy częściowej destrukcji w wyniku trzęsienia ziemi. Północna część murów została włączona do fortyfikacji, a po zawaleniu była zamieszkana przez bizantyjską ludność trudniącą się rolnictwem.
Najbardziej imponującą częścią dekoracji była olbrzymia [aż 20,2 x 7,8m] monochromatyczna mozaika na dnie basenu. Jest to największa czarno-biała mozaika we wschodniej części morza Śródziemnego. Styl mozaiki jest charakterystyczny dla Italii, na czele z Pompejami i Ostią, ale niespotykany w Grecji Wschodniej. Prawdopodobnie mistrz działający w Isthmii był Grekiem, który twórczo połączył elementy czysto greckiej tradycji z aktualnymi trendami włoskimi.
Mozaika podzielona jest na kilka paneli z geometrycznymi wzorami oraz dwie centralne ze scenami figuralnymi. Wszędzie piszą, iż sceny te są „lustrzane” lub „niemal lustrzane”- ale jak widać na załączonych fotkach różnice są duże i widoczne nawet przy pobieżnym zerknięciu.
Centaurotryton z końskimi kopytami i Nereida we współcześnie wyglądającej sukience.
Tryton ze skrzydłami.
Ośmiornica- moja ulubiona :-)
Homar. Widać też zażółcenia i zniszczenia mozaiki.
Eros lub Melikertes.
Część mozaiki z geometrycznymi wzorami oraz delfinkami.
Całość została podzielona na 148 sekcje, które po kolej usuwano czyszcząc przy okazji każdą z kosteczek [tesserae] z antycznej zaprawy. Pod rzymskimi łaźniami archeolodzy odkryli wcześniejsze termy. Łaźnie te wybudowali Grecy w IV w p.n.e i miały one basen nawet większy niż rzymski, bo o boku ok. 30m, który mógł pomieścić 1200m3. Używano ich przez ok. 500 lat, a w latach 150-170 n.e. zastąpiono łaźniami Herodesa. Po wykopaliskach wypełniono teren gruzem pomiędzy który wrzucono współczesne monety i przedmioty z plastiku. Może się to wydawać dziwne, ale archeolodzy informują w ten sposób swoich kolegów po fachu z przyszłości, że stanowisko zostało już przebadane. Na tak przygotowany grunt wylano beton i ponownie umieszczono mozaikę w pierwotnej lokalizacji. Sam proces składania zajął ok. 4 lat- to musiały być niezłe puzzle!
Po zakończeniu prac rekomendowano jak najszybsze wybudowanie zadaszonej konstrukcji by chronić tę wyjątkową mozaikę. Niestety minęło już niemal 20 lat, a budynek nie powstał. Mozaika jest wystawiona na deszcz i wiatr, niepilnowana, można po niej chodzić. Niestety już widać ubytki i zniszczenia, w niektórych miejscach są dziury lub zażółcenia, pojawia się woda, a tesserae się sypią.
Po bokach mozaiki widać też część konstrukcji ogrzewania podłogowego [hypocaustum]- podpórki [zwane pilae lub suspensura] złożone z kwadratowych lub okrągłych płytek ułożonych jedna na drugiej na wysokość ok. pół metra, pomiędzy którymi krążyło gorące powietrze. Są ona bardzo charakterystycznym elementem, rozpoznawalnym na pierwszy rzut oka nawet przez zupełnych laików. Ja je bardzo lubię i zawsze stanowiska, gdzie można je zobaczyć są moimi ulubionymi.
Kilka ujęć elementów hypocaustum czyli ogrzewania podłogowego.
Edit: drugi post o Isthmi już wkrótce!
Zadziwiająca trwałość antycznej maszynerii....... A mozaika prześliczna!
OdpowiedzUsuńtak, potrafili budować! i mozaika cudowna :-)
OdpowiedzUsuń