sobota, 26 marca 2016

ARMENI- CMENTARZYSKO MINOJSKIE koło RETHYMONU


Cmentarzysko w Armeni było naszym pierwszym stanowiskiem archeologicznym odwiedzonym na Krecie. Mimo, iż mało znane to dla miłośników "wykopków" jest obowiązkowym punktem na wyspie. W 2014 wstęp był bezpłatny i mam nadzieję, że tak zostało. Jednak nawet darmowe zwiedzanie i parking nie przyciągnęło zbyt wielu turystów- chyba wszyscy zmierzali do odległego zaledwie o 8 km Rethymonu.

Późnominojska nekropolia była używana w latach 1400-1100 p.n.e. [okres LMIII] Co ciekawe nie odnaleziono jeszcze osady, której ludność chowała tutaj swoich zmarłych. Przypuszcza się, że znajduje się ona gdzieś koło Kastellos, ale dokładnej lokalizacji brak.

Po przejściu przez bramę trzeba patrzeć pod nogi- groby w wielu miejscach nie są w żaden sposób zabezpieczone ani oznaczone, więc trzeba uważać, żeby po prostu w nie nie wpaść. A jest w co wpadać, bo grobów jest ponad 200, często umiejscowionych jeden przy drugim. Teren jest też zarośnięty, zielsko często sięgało ud, więc naprawdę trzeba uważać.



Grobowce składają się z dromosu czyli korytarza prowadzącego do właściwej komory, gdzie składano zwłoki. Dromosy były szersze u dołu, a zwężały się ku górze. Całość wykuwano w skale. W zależności od zamożności rodziny grobowce były różnej wielkości, a dromosy mogły mieć formę krótkiej pochylni lub być tak głębokie, że potrzeba było schodów, by zejść kilka metrów w dół. Wejście do okrągłej, półkolistej lub prostokątnej komory zakrywano płaskim, dużym kamieniem. Sama komora mogła być niewielka, na tyle, by wstawić sarkofagi [zwane larnaksami].



Schody prowadzące do dromosu.


O ściany dromosu oparte są płyty, które pierwotnie zakrywały wejście do komory grobowej.



Do tego grobu prowadzi kilka schodków.


Sporo jest też grobów z ledwo zaznaczonym zejściem i krótkim korytarzem.


Na cmentarzysku jest też jeden grób tolosowy (LMII- LMIIIA1 czyli 1425- 1370 p.n.e.) o średnicy 2,45m z najokazalszą jamą grobową w postaci sporej sali, w której można było się wyprostować. Miała ona kolumny przy wejściu oraz ławkę wykutą w skale dookoła oraz prawdopodobnie drewniane kolumny w narożnikach (dziś widać tylko kamienne bazy). Prowadziło do niego 25 schodów, a dromos miał długość 15,5 m. Grobowiec ten jako jedyny jest chroniony zadaszeniem oraz oświetlony wewnątrz. W tolosie znaleziono- po 3000 lat! - resztki drewnianych noszy, na których niesiono ciało nieboszczyka przed złożeniem do sarkofagu. Jest jeszcze jeden grobowiec ze światłem, mniejszy, ale też z kolumną. Reszta nie ma światła, zresztą wejść można tylko na czworakach, a dostępu strzegą pajęczyny z lokatorami. Wewnątrz walają się zeschnięte liście.


Tolos chroniony jest zadaszeniem.


Tutaj to się napracowali!




Inna okazała komora grobowa z oświetleniem i kolumną.



Z takimi przeciwnikami muszą się mierzyć archeolodzy i archeolożki :-)



Wykuwanie grobowca rozpoczynano od częściowego opracowania dromosu, ale najważniejsze było wykucie jamy grobowej. Dopiero potem kończono korytarz. Czasem okazywało się, że skała jest zbyt twarda czy trudna do obróbki i porzucano niedokończony grób.


Oczywiście dziś komory grobowe są puste, ale pierwotnie zawierały pochówek wraz z wyposażeniem. Zmarłych umieszczano w glinianych trumnach zwanych larnaksami, które wyglądają jak spore skrzynie na nóżkach ze spiczastym wiekiem. Larnaksy mogły mieć (1,20 lub 1,8m) i były malowane. Mniejsze ozdabiano tylko z jednej strony używając farb brązowo- czerwonych oraz różnych odcieni czerni. Większe natomiast miały dłuższe boki podzielone na panele zdobione malunkami z dodatkiem innych kolorów jak np. niebieski. Tematyka przedstawień to sceny łowów, podwójne topory, święte rogi. Dziś larnaksy można oglądać w Muzeum w Rethymonie i Chani. Piece, w których najprawdopodobniej wypalano trumny znaleziono w pobliżu cmentarzyska.
Moje ulubione ośmiorniczki :-)


Zmarłych na życie pośmiertne wyposażano w naczynia ceramiczne oraz brązowe, biżuterię, narzędzia, kamienne wazy, koraliki. Ceramikę, w wielu formach, sprowadzano zarówno z lokalnych pracowni jak i Knossos oraz Krety wschodniej. Wazy emaliowane cyną mogą świadczyć o kontaktach pomiędzy Armeni a wschodnim basenem Morza Śródziemnego. Na jednym z naczyń odkryto napis (imię mężczyzny) w piśmie linearnym B. Inny napis- tym razem w piśmie linearnym A na wisiorku- pochodzi z jedynego na cmentarzysku tolosa. Znaleziono także 4 cylindryczne pieczęcie pochodzące z Bliskiego Wschodu.

Prawdopodobnie zmarłym składano do grobu również dary w postaci jedzenia, o czym ma świadczyć odkrycie wiklinowego koszyka ze stożkowatą pokrywą.

Jednak najciekawszym artefaktem z nekropolii jest bez wątpienia hełm wykonany z 59 kłów knurów. W każdym z nich wywiercono po 2 dziurki, by można je było przymocować do powierzchni. Inne hełmy tego typu znane są z Grecji Środkowej.

Najważniejszym odkryciem było 500 szkieletów dzięki którym naukowcy zyskali cenne informacje o wyglądzie, stanie zdrowia, a nawet diecie ówczesnej ludności.

Jedli oni niewiele mięsa, za to duże ilości białka roślinnego. Dieta była bogata w węglowodany. Co ciekawe w menu nie mieli ani ryb ani owoców morza.

Z perspektywy współczesnego człowieka ludzie pochowani na cmentarzysku w Armeni byli niscy. Przeciętny wzrost mężczyzn to 167cm, a kobiet- 154. Oczekiwana długość życia to 31 lat dla mężczyzny i tylko 28 dla kobiety. Duży odsetek kobiet dożywał zaledwie 20-25 lat. Prawdopodobnie było to związane z komplikacjami okołoporodowymi, które zbierały potężne, śmiertelne żniwo. Aż 1/4 ludności traciła zęby przed śmiercią. Próchnica była powszechnym problemem. Udokumentowano także raka kości, gruźlicę oraz brucelozę (choroba odzwierzęca, gorączka maltańska, gibraltarska itp).

Na nas stanowisko zrobiło fantastyczne wrażenie. W końcu widzieliśmy to, o czym tylko czytaliśmy. Nie spodziewaliśmy się, że cmentarzysko będzie tak po prostu dostępne, raczej spodziewałam się ogrodzonego, niewielkiego terenu z może jednym pokazowym grobem do zwiedzania. Nie żałowaliśmy, że przyjechaliśmy do niego aż spod Kissamos. Mimo ok. 30 stopni zwiedzanie było przyjemne, jest nieco cienia, aczkolwiek przy takiej temperaturze to i tak nie ma wielkiego znaczenia. Poza atrakcjami archeologicznymi miejsce oferuje rozbuchaną, kreteńską przyrodę, bujną mimo końcówki upalnego lata. Można fotografować kwiatki czy podążać za motylami [uważając na „dziury”], może nawet udałoby się znaleźć miejsce na piknik?


A to „nasz” samochód- samotny na parkingu przed cmentarzyskiem!




2 komentarze:

  1. Nawet nie wiedziam, że coś takiego istnieje tak blisko Rethymonu! Następnym razem odwiedzę, taka atrakcja za darmo!

    OdpowiedzUsuń
  2. chaos.w.podrozy23 czerwca 2017 18:52

    Cieszę się, że mój wpis na coś się przydał :-)

    OdpowiedzUsuń