piątek, 15 stycznia 2016

RAMNOUS czyli JAK PERSOWIE ZADARLI z NEMESIS



 Po kilku dniach spędzonych w Atenach zamieszkaliśmy w Nea Makri, w spokojnej, wręcz odludnej okolicy, ale samochodem blisko do cywilizacji i plaży :-) Kolejny raz trafiona okazja z portalu airbnb. Wprawdzie jeszcze wtedy dziwił mnie prysznic w postaci samego węża z wodą- bez żadnych parawanów nawet, tak, że cała łazienka była zalana po myciu, a odpływ wcale nie był o wiele niżej niż reszta podłogi….. Ale potem przekonałam się, że w Grecji to raczej standard niż coś dziwnego.

Stanowisko archeologiczne Ramnous w przewodnikach wspominano raczej pobieżnie, ale postanowiliśmy je odwiedzić. Dojazd z Nea Makri zajął nam ok. 25-30min, a po drodze można odbić do Maratonu oraz za darmo zwiedzić nikłe pozostałości ogromnej posiadłości Herodesa Atticusa [post już niedługo]. Na parkingu nie było żadnych aut, a przywitało nas bardzo przyjazne psisko. Cena przystępna- 2E.

Co ciekawe i w Grecji chyba niezwykłe nazwa Ramnous nie pochodzi od żadnego boga czy bogini, nie ma też nic wspólnego z mitologią. Podobno wzięła się od kłującego krzewu zwanego ramnos obficie tu rosnącego. Nie wiem czy to ów krzew czy jakiś jego następca, ale faktycznie suchego, nieprzyjemnego zielska nadal na stanowisku pod dostatkiem.

Jako pierwszy badania wykopaliskowe w sanktuarium prowadził w 1813 brytyjski architekt [!] John Peter Gandy Deering, a fortem zajął się Grek Dimitris Filios w 1880. Jego prace kontynuował 10 lat później inny Grek- Valerios Stais i trwały one 3 sezony. Badania podejmowano jeszcze kilkakrotnie już w wieku XX [1922-23, 1947, 1958, 1960], a od 1975 stanowisko badano systematycznie pod kierownictwem V. Petrakosa. Do dziś można zobaczyć w starożytnym mieście barak z falistym dachem używany przez archeologów. 

Pierwszy napotkany zabytek- tuż za kasą- to grobowiec rodzinny z IV w.p.n.e. w postaci sporej, okrągłej budowli. 


Następnie ścieżka prowadzi ku szczątkom wspomnianej w przewodnikach światyni Nemesis oraz światyni Temidy z V w.p.n.e. Bogini zemsty, gniewu oraz bogini sprawiedliwości- ciekawe połączenie, prawda? Rzymski turysta ;-) Pauzaniasz opisuje słynny posąg bogini wykonany z marmuru- jego głowa znajduje się dziś w British Museum w Londynie. Podobno Persowie tuż przed bitwą pod Maratonem odłamali ze światyni Nemesis kawał bloku, na którym mieli zamiar opisać swoje zwycięstwo nad Grekami. Cóż- rok 490 p.n.e. nie był dla najeźdźców szczęśliwy- bitwę przegrali sromotnie- podobno Grecy pod wodzą Miltiadesa stracili tylko ok. 200 wojowników, a Persowie- ponad 6000! Czy to sprawka Nemesis czy złego dowodzenia?- starożytni nie mieli wątpliwości :-)

Niestety ruinki są dość mizerne- tak jak wspominano w przewodnikach. Właściwie pozostała tylko kamienna podstawa [czyli stylobat] z ułamkami kolumn. Świątynia Nemesis prawdopodobnie nigdy nie została dokończona- niektóre kolumny nie mają żłobień, a na niektórych wykonano je tylko częściowo. 





Następnie dróżka wiedzie w dół, stopniowo staje się wąska i dzika, miejscami zarośnięta, a miejscami tworzą ją luźne kamienie. Najciekawsze jest jednak po obu stronach ścieżki- wznoszą się tam pomniki nagrobne, stele najbogatszych rodzin z Ramnous. Nieco dalej widać już morze i ufortyfikowane, starożytne miasto. Widzimy je niemal z lotu ptaka- można bez problemu zobaczyć układ ulic i domostw, bramy oraz mury. Nie spodziewaliśmy się tak fantastycznego stanowiska!



Forteca strzegła dwóch portów, które służyła jako schronienie dla ateńskich statków oraz bazy dla jednostek patrolujących przejście między Attyka a Eubeą. Na stałe stacjonował tutaj garnizon wojsk ateńskich. Podczas wojny peloponeskiej Spartanie zajęli Attykę i wtedy właśnie dzięki Ramnous do Ateńczyków docierały dostawy żywności. 
 
Jedna z bram prowadzących do fortecy.






Kilka marmurowych foteli jest pozostałością antycznego teatru. Na nich oraz w ich pobliżu wcześniejsi podróżnicy wyryli znaki swojej bytności.




Długo można błądzić starożytnymi ulicami z krytą kanalizacją, wchodzić do niegdyś zamieszkanych domostw. Byliśmy w Ramnous zupełnie sami, nie było żadnego turysty, żadnego strażnika….. Cisza, możliwość spokojnego eksplorowania oraz kontemplowania ruin, a nawet przycupnięcia na antycznym progu…. To wszystko sprawiło, że zapominało się o upływie czasu. Byliśmy tam kilka godzin, ale kompletnie tego nie czuliśmy. W drodze powrotnej spotkaliśmy panią z budki biletowej, która chyba zaniepokoiła się o nas, albo postanowiła sprawdzić czy nie robimy jakiś głupstw :-)


Uliczna kanalizacja przykryta kamiennymi blokami.


Pozostałości rynny [?] odprowadzającej wodę. Po prawej stronie widać fragment współczesnej pokrywy zabezpieczającej starożytny system kanalizacji.








Recycling wcale nie jest współczesnym wymysłem :-)






Próg w antycznym domostwie.


Zrekonstruowana herma czyli dekoracyjny słupek zakończony rzeźbą, popiersiem. Tutaj jest to herma męska- pierwotnie miała wyrzeźbione genitalia.


Przemiła pani, bardzo dobrze władająca angielskim nie tylko opowie gdzie iść i ile czasu zajmie zwiedzanie, ale także udzieli informacji o innych stanowiskach w okolicy oraz dojazdach. No i przyjdzie sprawdzić czy wszystko z nami w porządku, gdy zbyt długo zmarudzimy w fortecy ;-)

My polecamy- naprawdę warto zwiedzić Ramnous.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz