Do Agios Nikolaos wstąpiliśmy pomiędzy zwiedzaniem dwóch stanowisk archeologicznych- Lato oraz Gourni. Niestety okazało się, że Muzeum Archeologiczne, które podobno posiada zbiory ustępujące tylko tym zgromadzonym w Heraklionie, było nieczynne i nie wiadomo kiedy remont zostanie zakończony. Jak nam powiedziano w Informacji turystycznej- może za 2 lata [czyli w 2016], ale pewnie nie……
Postanowiliśmy trochę połazić po miasteczku. Daleko mu do
Chani czy Rethymonu, ale uroku nie można Agios Nikolaos odmówić. Szczególnie
malowniczo wygląda jezioro Voulismeni z zacumowanymi kolorowymi kutrami oraz
kawiarniami i tawernami na brzegu. Niestety mimo końcówki sezonu wolnego nie
brali naganiacze z kawo- i jadłodajni. Byli wyjątkowo natarczywi, a atakowali
często dwójkami. Kiedy do kolejnych panów dołączyła jeszcze pani i wspólnie
niemal wciągali mnie do tawerny, nie wytrzymałam i z ust mych wymknęło się
ciche, ale jednak! Przekleństwo. Niestety było to ogólnie znany wyraz w
niektórych językach oznaczający zakręt….. Naganiacze na chwilkę zamilkli, nieco
zdezorientowani zastanawiając się zapewne o jaki zakręt mi chodzi, ale już po
chwili błysk zrozumienia rozświetlił im oczy i …. zaczęli jedno przez drugie pokrzykiwać:
dzień dobry! Tania kawa! Pyszna musaka! – myślałam, że ze wstydu wskoczę do
tego jeziora!
Przy kutrach urzędowały koty- piękne, rozpieszczone przez turystów,
ale i trochę szalone tak jak ów Rudy, który polował na rybki widoczne w czystej
wodzie. Tak go poniosło, że prawie wpadł do jeziora i tylko dzięki kociej ekwilibrystyce kąpiel jednak go ominęła.
Drugą- jak się okazało!- atrakcją był … niespodziewany
deszczyk. Padało przez chwilę, ale dość mocno, nawet temperatura odczuwalnie
spadła, tzn. było 25 stopni, a nie 30 :-) Deszcz zaskoczył właścicieli knajpek co
najmniej jak śnieg polskich drogowców. Stoliki, kanapy, krzesła mokły, nie było
żadnych rezerwowych zadaszeń, nikt nie usiłował wnieść ich do środka. I w ten
sposób najlepsze miejscówki nad jeziorem odpadły, a kelnerzy reagowali co
najwyżej wzruszeniem ramion…..
Udało nam się znaleźć tawernę, gdzie nie było
naganiaczy i mogliśmy w spokoju poczytać wystawione na zewnątrz menu, a kelner
tylko rzucił nam Kalimera. Podejrzewam, że po prostu nie miał czasu na rozmowę,
bo sam jeden obsługiwał cały lokal- stoliki ustawione po dwóch stronach ulicy.
Jedzenie jak jedzenie- duże porcje, ale soulvaki raczej mdłe. W tawernie
urzędował niebywale asertywny kot- potrafił wskoczyć nie tylko na kolana, ale i
na stół. Uwielbiam te czworonogi, jednak jedzenie z jednego talerza z obcym
kotem nie zachwycało mnie. Też byłam asertywna i kot został stanowczo
wyproszony. Za chwile był z powrotem, choć skakać już nie próbował.
Po powrocie do Kato Gouves nasz host z airbnb- Alexandra
przekazała nam informację dnia- padał deszcz! Była taka podekscytowana, bo we wrześniu
tutaj nigdy nie pada, to przecież Kreta! No przecież! Ach- Grecja!
HISTORIA
Burzliwe koleje losu i historii spowodowały, że na pierwszy
rzut oka nie widać bogatej historii jaka posiada Agios Nikolaos. [jak chyba
każde miejsce na Krecie!]. Początkowo było portem wspomnianego wcześniej miasta
Lato [III w p.n.e.] i funkcje te pełniło nawet w czasach okupacji tureckiej. Po drodze byli jeszcze Wenecjanie i Genueńczycy, którzy zapisali
się zmianą nazwy miejscowości na San Nicolae, która to nazwa zachowała się po
dziś dzień, tyle, że w języku greckim i oznacza Świętego Mikołaja. Włoską genezę ma także nazwa zatoki, nad którą
leży miasto. Mirambello było pierwotnie określeniem twierdzy jaka stała na
wzniesieniu i słynęła z pięknych widoków. Kilkakrotnie miasto ulegało
zniszczeniu min z powodu trzęsienia ziemi [1303] czy złupienia przez piratów
[1537], ale decydującym ciosem była wojna Wenecji z Turcją. Oblężenie poważnie
zniszczyło miasto, a dzieła dopełnili sami Włosi, którzy nie chcąc oddawać
wrogowi twierdzy wysadzili ją w powietrze. Imperium Osmańskie nie troszczyło
się o Agios Nikolaos i miasto szybko opustoszało. Dopiero w 1870r Turcy zgadzają
się na ponowne zasiedlenie miasta przez przybyszy ze Sfakii oraz Kritsy. Agios
Nikolaos utrzymuje się z handlu, a także dostrzega szanse w zarabianiu na
turystach i jako pierwsze na Krecie otwiera dla nich hotel w 1965r.
Kreta jest piękna i warto zwiedzać tak jak najwięcej! Agios Nikolaos może nie jest najciekawszym turystycznie miastem, ale to dobra baza do zwiedzania innych zabytkowych miast Krety.
OdpowiedzUsuńUrzekł mnie śpiący szarak na jednym ze zdjęć! <3 Koty to w końcu charakterystyczne dla Grecji zwierzęta! :)
ten szarak to była taka kocia jej wysokość- piękność rozpieszczona na maxa :-) Fajne było to, ze koty w ogóle nie uciekały, nie bały sie ludzi- widać, że dobrze traktowane na co dzień.
Usuń