czwartek, 14 maja 2015

MÓJ CHŁOPIEC, MOTOR i JA [z cyklu Podróże z książką]

Halina Korolec- Bujakowska Mój chłopiec, motor i ja. Z Druskiennik do Szanghaju 1934-1936. W.A.B, Warszawa 2011


Absolutnie fantastyczna książka, która przenosi w świat lat 30 XX wieku i pokazuje jak para z Polski realizuje swoje marzenia o dalekich podróżach.

Wrażliwe spojrzenie, zmysł obserwacji i lekkie, niemal poetyckie pióro odmalowało ówczesną Europę oraz Azję poznawaną z grzbietu „10-konnego potwora” ;-) Ich droga prowadzi przez granice o innym niż dzisiaj przebiegu oraz państwa o zmienionych nazwach. Zresztą nawet rodzinne miasta obojga- Wilno i Druskienniki, należą teraz do Litwy [a wcześniej ZSRR].

Niektóre sytuacje rozśmieszają, jak wtedy gdy Halina wyjaśnia dlaczego w Belgradzie kierowcy non stop trąbią [dla niecierpliwych- patrz pod wpisem], czasem rozczula, gdy Stanisław informuje skąd sprowadzić np. mapę Syrii [z Paryża!] oraz wyraża życzenie, żeby co roku opisywać chociaż jedną daleką wyprawę, by ułatwić podróżowanie następnym śmiałkom.

Klimat książki dopełniają fotografie- niewielkie, czasem niewyraźne, oczywiście czarno- białe- z chęcią zobaczyłabym ich więcej , do Stanisław zdradził, że w ciągu 1,5-rocznej podróży wykonał ich ponad 3000. Może jakaś wystawa? Niewielka ilość zdjęć nie przeszkadza, bo Halina opisuje tak przyrodę jak ludzi i zdarzenia niezwykle plastycznie- obrazy same pojawiają się przed oczami. Przecierali szlaki [nieraz dosłownie] i jak na pionierów przystało przyszło im płacić za poznawanie nowych ścieżek. Nie zawsze była to cena niska i Halina nie ukrywa gorszych momentów ich eskapady- choroby, ran, wyczerpania, braku gotówki czy złego doboru odzieży.

Czytając mamy wrażenie, że ot zwykła para młodych wsiadła na motor i jedzie przed siebie. Oczywiście wiedzą, że robią coś, czego nikt inny z Polski dotąd nie dokonał, ale bez wody sodowej uderzającej do głowy. A mogłaby, bo ilość gazet i periodyków, w których ukazywały się ich artykuły lub wzmianki o wyprawie budziłaby nawet dziś zazdrość niejednego bloggera :-)

Niestety jest coś, co chwilami psuło przyjemność czytania i najzwyczajniej w świecie denerwowało. Kilka stron było mianowicie pustych- białe plamy wypełniały kartki nr: 130-131, 134-5, 138-9, 142-3. Nie wiem czy wada wystąpiła w całym nakładzie czy tylko mój egzemplarz był wybrakowany, ale powiem szczerze- klęłam! Mam nadzieję, że kolejne wydania będą poprawione i książka będzie idealna- także na prezent :-)

A po przeczytaniu historii Haliny i Stanisława nie pozostaje nic innego jak ruszyć w nieznane ;-)


* istniał wtedy przepis, w myśl którego, gdy jadą prosto muszą dać jeden sygnał, w prawo- 2, a w lewo- 3 klaksony

8 komentarzy:

  1. będę musiał przeczytać- zachęciłaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. chaos.w.podrozy12 czerwca 2015 00:57

    polecam, polecam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecałam sobie, że ten rok będzie rokiem nowości - pod względem autorów i gatunków. Dlatego tę książkę - której opis, szczerze mówiąc, nie robi na mnie wrażenia, wydaje mi się, że tematyka całości to nie moja bajka - wpisuję sobie na listę do przeczytania, a przynajmniej spróbuję się z nią zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytam tego typu historie, to włącza się we mnie stara jękliwa baba, która narzeka, że dzisiejsze podróże nie powinny się nazywać podróżami, że dzisiaj zaliczamy, itd. itd :) Z chęcią przeczytam, to musiała być przepiękna przygoda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja skłoniła nas do poszukiwań informacji na temat tej pary :) Kilkadziesiąt lat temu taka wyprawa stanowiła tym większe wyzwanie. Aż dziw, że żaden reżyser nie połakomił się, by przenieść tę historię na ekrany! Halina i Stanisław zasługują na godne upamiętnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. chaos.w.podrozy20 lutego 2017 16:37

    Tak, myślę, że film byłby bardzo interesujący :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. chaos.w.podrozy20 lutego 2017 16:39

    szczerze mówiąc to mi nieco też się włączyło takie myślenie ;-) O ileż mamy łatwiej, jak szybko można się dostać z jednego krańca świata na drugie- i to wspaniałe, ale ...... OK, wyłączam ją!

    OdpowiedzUsuń
  8. chaos.w.podrozy20 lutego 2017 16:44

    Fajne postanowienie, mam nadzieję, że przyniesie Ci wiele fascynujących odkryć literackich. Nawet jeśli niekoniecznie będzie to ta konkretna książka :-)

    OdpowiedzUsuń