sobota, 1 czerwca 2019

KORDOBA: NAJLEPSZY PUNKT WIDOKOWY na MEZQUITE



Jak wiadomo największa dzisiejsza atrakcja Kordoby czyli Mezquita powstała po zdobyciu miasta przez Ferdynanda III w 1236 kiedy to dotychczasowy meczet został przekształcony w świątynię chrześcijańską. Oczywiście dotychczasowy minaret został adoptowany na dzwonnicę. Oryginalny minaret był ulokowany ok. 10 metrów na południe od dzisiejszej wieży i niewiele o nim wiemy, poza tym, że powstał za czasów Hishama I około roku 788 oraz, że był pierwszym w al-Andalus jak wówczas nazywało się państwo. 


Drugi minaret powstał za czasów Abd al-Rahmana III, w latach 951-952, i wg źródeł miał aż 46m wysokości, a zwieńczony był 3 lub 5 złotymi kulami. Stał się wzorcem dla wielu innych minaretów- w Sewilli [obecnie Giralda!], Marrakeszu czy Rabacie. To właśnie on posłużył jako podstawa dzwonnicy, a jego pozostałości są widoczne do dziś w konstrukcji wieży. W 1589 roku trzęsienie ziemi naruszyło strukturę budynku na tyle mocno, że zdecydowano się postawić nową wieżę obejmującą pozostałości minaretu. Budową zajął się nie kto inny jak Hernan Ruiz III, który chyba specjalizował się właśnie w wieżach [kościoły ferdynańskie] Dodał on piętro przeznaczone dla dzwonów, a kolejne piętro, z zegarem, skonstruował Juan Sequero de Matilla. Kopuła jest z kolei dziełem Gaspara de la Pena, a znajdujący się na jej szczycie posąg anioła- obrońcy miasta Rafaela wyszedł spod dłuta Pedro de la Paza oraz Bernaba Gomeza del Rio. 

Wieża, o wysokości 54 metrów, jest widoczna już od wejście na Patio de los Naranjos czyli Dziedzińca Pomarańczy i z każdego jego punktu.





Wieża w pełnej krasie.



Na tle palm wygląda zdecydowanie bardziej egzotycznie niż w parze z cyprysami, ale oba widoki są godne uwieńczenia ;-)




Na wieżę można wejść i oczywiście nie odmówiliśmy swoim nogom takiego treningu ;-) Weszliśmy jako jedni z pierwszych, ale na górze byliśmy już pierwsi, bo starsi Azjaci musieli się zatrzymać. Za to schodziliśmy jako ostatni, nie wiem jak to się stało, ale my zawsze, ZAWSZE!, zwiedzamy 2 razy dłużej niż wszyscy. Od razu słówko o obsłudze- stanowią ją panowie w garniturach, którzy przypominają jakieś tajne służby, tym bardziej, że noszą ogromne czarne okulary i porozumiewają się półgłosem przez nadajniki przyczepione do uszu. Ale są bardzo mili, wyluzowani i starają się odpowiedzieć na każde pytanie. 

Dla takich widoków warto wejść na wieżę! Mezquita w pełnej, trudnej do uchwycenia dla aparatu, okazałości.







Patio de los Naranjos z lotu ptaka.




Widok na Kordobę. A jak się ma aparat z dużym zoomem…..




Zapewne jakiś bardziej ekskluzywny hotelik, choć jak widać palący upał przed burzą wygonił wczasowiczów. Może gdyby był basen?



A tu już chyba zwykły dom mieszkańców Kordoby. Naprawdę fajne są takie miejsca odpoczynku, relaksu na dachu.



O ile dobrze pamiętam to była słynna Calleja de las Flores czyli Alejka Kwiatów. I ona zawsze była zatłoczona! Właśnie dlatego przyciągnęła mój obiektyw, bo wszędzie indziej było spokojnie, tylko na niej tłum.


Można wejść na poziom z dzwonami! Serca dzwonów były unieruchomione, ale pan z tajnych służb i tak bardzo zdecydowanie pokazał, że NIE wolno dzwonić ;-) 

Pocztówkowy widok.






 Na dzwonach można zauważyć napisy lub inne grawerunki.



Herb z rokiem wykonania 1885. 





Najładniejszy grawerunek, moim zdaniem.



Święty? Święta? Oni w tych sukienkach podobnie wyglądali ;-) Chyba jednak on!



Paparazzi rzucili się fotografować dzwon!



Widoki z wnętrza wieży. Idąc po schodach można zobaczyć np. kolumnę z wcześniejszej budowli.




Widać też kolorową kopułę, ale niestety nie wiem nic na jej temat. Jeśli coś znajdę to uzupełnię wpis.




I łuki- pozostałości po minarecie Abd al-Rahmana III z lat 951-952. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz