sobota, 12 stycznia 2019

VALLADOLID DLA DETALISTÓW ;-)



Tradycyjnie już spędziliśmy nieco czasu po prostu włócząc się po mieście i wypatrując ciekawych detali. Nie musiałam ich jakoś szczególnie szukać, miałam wrażenie, że było ich zatrzęsienie! Naprawdę Valladolid było baaardzo pozytywnym zaskoczeniem.  

Totalny zachwyt! Drzwi w stylu gotyckim, misternie rzeźbione…. Gdybym miała takie do domu to chybabym do niego nie weszła, tak jak nie weszłam do jakiegoś kościółka?, bo po prostu one skradły całą moją uwagę :-)




Każdy segment inny, a wokół centralnego motywu wiją się roślinne wicie, również inne w każdym panelu. Nie wiem, który najpiękniejszy….





A tutaj już „zwykłe” drzwi na zwykłej ulicy Valladolid. Oczywiście zwykłe w porównaniu do poprzednich. 

Smoki pilnują płonącego, domowego ogniska :-)




A ci strażnicy pilnie rozglądają się dookoła.







Z mieszkańcami tego domu lepiej nie zadzierać!





Kolejne cudo.






Krzyczący ludzik w prawym górnym rogu jest rozbrajający :-)



Zniszczony budynek i TAKIE wejście! W Valladolid nie widzieliśmy tylu zaniedbanych budynków jak w Madrycie, ale może po prostu nie trafiliśmy w takie rejony.   



Od razu widać, że była to reprezentacyjna siedziba jakiegoś bogatego rodu. 







Dwaj Atlasi chronią kafeterię :-)



Można napotkać drewniane balkoniki, choć jest to widok już rzadki. 





Tutaj pomalowane na pastelowe kolory, ja chyba jednak zostawiłabym drewno bez dodatkowej ozdoby w postaci farby….. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz