Jak wiadomo
największa dzisiejsza atrakcja Kordoby czyli Mezquita powstała po zdobyciu
miasta przez Ferdynanda III w 1236 kiedy to dotychczasowy meczet został
przekształcony w świątynię chrześcijańską. Oczywiście dotychczasowy minaret
został adoptowany na dzwonnicę. Oryginalny minaret był ulokowany ok. 10 metrów na
południe od dzisiejszej wieży i niewiele o nim wiemy, poza tym, że powstał za czasów
Hishama I około roku 788 oraz, że był pierwszym w al-Andalus jak wówczas nazywało
się państwo.
Drugi
minaret powstał za czasów Abd al-Rahmana III, w latach 951-952, i wg źródeł miał
aż 46m wysokości, a zwieńczony był 3 lub 5 złotymi kulami. Stał się wzorcem dla
wielu innych minaretów- w Sewilli [obecnie Giralda!], Marrakeszu czy Rabacie. To
właśnie on posłużył jako podstawa dzwonnicy, a jego pozostałości są widoczne do
dziś w konstrukcji wieży. W 1589 roku trzęsienie ziemi naruszyło strukturę
budynku na tyle mocno, że zdecydowano się postawić nową wieżę obejmującą
pozostałości minaretu. Budową zajął się nie kto inny jak Hernan Ruiz III, który
chyba specjalizował się właśnie w wieżach [kościoły ferdynańskie] Dodał on
piętro przeznaczone dla dzwonów, a kolejne piętro, z zegarem, skonstruował Juan
Sequero de Matilla. Kopuła jest z kolei dziełem Gaspara de la Pena, a
znajdujący się na jej szczycie posąg anioła- obrońcy miasta Rafaela wyszedł
spod dłuta Pedro de la Paza oraz Bernaba Gomeza del Rio.
Wieża, o
wysokości 54 metrów, jest widoczna już od wejście na Patio de los Naranjos
czyli Dziedzińca Pomarańczy i z każdego jego punktu.
Wieża w
pełnej krasie.
Na tle palm
wygląda zdecydowanie bardziej egzotycznie niż w parze z cyprysami, ale oba
widoki są godne uwieńczenia ;-)
Na wieżę można
wejść i oczywiście nie odmówiliśmy swoim nogom takiego treningu ;-) Weszliśmy
jako jedni z pierwszych, ale na górze byliśmy już pierwsi, bo starsi Azjaci musieli
się zatrzymać. Za to schodziliśmy jako ostatni, nie wiem jak to się stało, ale
my zawsze, ZAWSZE!, zwiedzamy 2 razy dłużej niż wszyscy. Od razu słówko o
obsłudze- stanowią ją panowie w garniturach, którzy przypominają jakieś tajne służby,
tym bardziej, że noszą ogromne czarne okulary i porozumiewają się półgłosem przez
nadajniki przyczepione do uszu. Ale są bardzo mili, wyluzowani i starają się odpowiedzieć
na każde pytanie.
Dla takich widoków
warto wejść na wieżę! Mezquita w pełnej, trudnej do uchwycenia dla aparatu,
okazałości.
Patio de los
Naranjos z lotu ptaka.
Widok na Kordobę.
A jak się ma aparat z dużym zoomem…..
Zapewne jakiś
bardziej ekskluzywny hotelik, choć jak widać palący upał przed burzą wygonił
wczasowiczów. Może gdyby był basen?
A tu już chyba
zwykły dom mieszkańców Kordoby. Naprawdę fajne są takie miejsca odpoczynku,
relaksu na dachu.
O ile dobrze
pamiętam to była słynna Calleja de las Flores czyli Alejka Kwiatów. I ona
zawsze była zatłoczona! Właśnie dlatego przyciągnęła mój obiektyw, bo wszędzie
indziej było spokojnie, tylko na niej tłum.
Można wejść
na poziom z dzwonami! Serca dzwonów były unieruchomione, ale pan z tajnych służb
i tak bardzo zdecydowanie pokazał, że NIE wolno dzwonić ;-)
Pocztówkowy widok.
Na dzwonach można zauważyć napisy lub inne
grawerunki.
Herb z
rokiem wykonania 1885.
Najładniejszy
grawerunek, moim zdaniem.
Święty? Święta?
Oni w tych sukienkach podobnie wyglądali ;-) Chyba jednak on!
Paparazzi
rzucili się fotografować dzwon!
Widoki z wnętrza
wieży. Idąc po schodach można zobaczyć np. kolumnę z wcześniejszej budowli.
Widać też kolorową
kopułę, ale niestety nie wiem nic na jej temat. Jeśli coś znajdę to uzupełnię
wpis.
I łuki-
pozostałości po minarecie Abd al-Rahmana III z lat 951-952.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz