Oczywiście zestawienie czysto subiektywne, może nawet nieco kontrowersyjne ;-)
1. Pierwsze miejsce i to ze zdecydowaną przewagą zajmuje SAŁATKA PO GRECKU czyli potrawa specjalnie skomponowana tak, aby trafić w mój antygust kulinarny ;-) Oliwki, feta, ogromne kawały cebuli i (zazwyczaj) kwaśne pomidory. Ogórki, oliwa i przyprawy to za mało bym mogła cokolwiek pozytywnego o sałatce powiedzieć.
2. SOULVAKI czyli zwykle szaszłyki. Wrażenia na mnie nie zrobiły żadnego- mdłe
w smaku, często suche. Oczywiście może miałam pecha i zawsze trafiałam na złego
kucharza....
3. FETA czyli sól w przebraniu białego sera owczego lub owczego z dodatkiem koziego. Podobno istnieją jakieś gatunki, które są delikatnie słone- jeśli ktoś zna to proszę o cynk.
4. OLIWKI- pamiętam czasy, gdy w Polsce nie było delikatesów, w ogóle na półkach było niewiele. O oliwkach się słyszało i ach, wyobrażało sobie ten na pewno wspaniały smak. Ludzie, którzy mieli sposobność ich skosztować robili tajemnicze miny i zapewniali, że smakują wyjątkowo, nieporównywalnie do niczego innego. Dziś wiem, że kłamali- bardzo łatwo opisać smak oliwek, bo to po prostu SÓL! A próbowałam już wielu rodzajów, bo tak się złożyło, że moja druga połówka oliwki uwielbia. I próbować pewnie będę nadal szukając tego wymyślonego, wspaniałego smaku... W sumie tylko raz oliwki mi smakowały- na przedziwnej pizzy w Leptokarji, ale tam było ich mało i w małych kawałeczkach. Zresztą byłam wtedy tak potwornie głodna, że zjadłabym wszystko.
5. POMIDORY- przed wyjazdem na Kretę naczytałam się o cudownych greckich
pomidorach, które dzięki potężnej dawce słońca są tak słodkie jak nigdzie
indziej. I o malutkich pomidorkach na Santorini, których słodycz jest wręcz
legendarna. Ucieszyłam się, bo bardzo lubię te czerwone warzywa, ale niestety
trafiałam na same twarde i kwaśne- o ironio na boskiej Santorini były najgorsze….
Na kontynencie było nieco lepiej, ale nadal do naszych swojskich malinówek to
im daleko :-) Jadłam
pomidory codziennie, kupowałam w sklepie i od lokalnych rolników, próbowałam w
tawernach- wszędzie to samo…. Jak na razie Polskie Najlepsze- taka ze mnie
pomidorowa patriotka ;-)
Być może nie znajdziemy wspólnego języka. Jakoś tak się złożyło, że lubię niemal wszystkie specjały, które określasz mianem greckich kitów, lecz nie ma najmniejszego sensu, bym próbował przeciągnąć Cię na swoją stronę. Ot, kwestia gustu. Mnie również drażni, gdy dania są przesolone, a to na południu Europy zdarza się faktycznie często. Chcę jednak wystąpić niejako w roli "adwokata diabła" wobec oliwek. Występują one w wielu różnych zalewach. Ta z solonej wody jest powszechna, bowiem jest najtańsza. Zanim ostatecznie uprzedzisz się do oliwek, spróbuj koniecznie oliwek w zalewie oliwnej. Najlepiej gdzieś nad Morzem Śródziemnym, bo w Polsce próżno ich szukać.
OdpowiedzUsuńhej, Patrykfi- dzięki za wskazówkę, być może w końcu trafię na oliwki, które mi zasmakują. A próbować na pewno nie przestanę, bo w domu mam ich wielbiciela :-) Pozdrawiam
UsuńTrafiłaś na kwaśne pomidory w lecie? Bardzo mnie, to dziwi...wiejska sałatka jest bardzo dobrym pełnowartościowym daniem, ale bez dobrych pomidorów, to rzeczywiście smakowa klapa.
OdpowiedzUsuńSzaszłyk szaszłykowi nierówny, nie wszędzie są dobre, także zagdzam się tutaj w 100%
Feta oraz oliwki nie wszystkim od razu smakują. Mnie zajęło ok 4 lat, żeby przekonać się do oliwek oraz fety. Na dzień obecny najlepsza marka dla mnie to oliwki Kalamon, a feta - owcza marki AB lub Olympos . Nie każda oliwka jest dobra, feta raczej każda. Oliwek ze słoika nie jadam.
pozdrawiam:)
no właśnie też te pomidory mnie zaszokowały:-) Na szczęscie poznałam inne potrawy jak gemista, za którą już tęsknie.... A zapasy dolmadaki na ukończeniu..... I właśnie znalazłam u Ciebie na blogu przepis na zupę fakes- pewnie niedługo wypróbuję. Pozdrawiam :-)
UsuńMnie oliwki zawsze smakowały, w każdej formie w jakiej je znalazłam ;)
OdpowiedzUsuń